wtorek, 6 maja 2008

Na razie nie mam pomysłu na żaden niebanalny tytuł.

Jest we mnie wielkie pragnienie przekroczenia granic, wyjścia poza i ponad to, czym jestem obecnie. Pod względem zawodowym i społecznym osiągnąłem chyba już wszystko, co dane mi było osiągnąć. Ambicje naukowe musiały ulec przeważającej wadze uwarunkowań, w których się znalazłem i choć rezygnację z robienia doktoratu traktuję jak osobistą porażkę nie zamierzam wylewać łez czy zaczynać tego od początku. Zmarnowałem pięć lat, podczas których każdą wolną chwilę, każdą niemal myśl poświęciłem na to zadanie, a rezygnacja, choć niewyobrażalnie bolesna, niosła też oczyszczenie. W zasadzie dopiero po odpuszczeniu tego tematu poczułem się wolny na tyle, by szukać czegoś innego, odnaleźć coś, co w tym wszystkim się zagubiło.
Kiedy trenuję, kiedy startuję w zawodach czuję gnającą mnie potworną siłę, może powodem tej przemiany jest zbliżająca się trzydziestka, a może ta siła była zawsze, ukryta gdzieś na dnie szafy, wystarczyło tylko odnaleźć do niej klucz.
Czuję, że mam jeszcze w garści kilka kart i wiem, że zagram jeszcze jakąś rolę w tej partii.