środa, 15 czerwca 2011

Opcja Południowa

Wyprawa na Elbrus nie dojdzie niestety do skutku. Teren wokół Elbrusa został zamknięty przez milicję z uwagi na aktywność terrorystów islamskich. Muszę powiedzieć, że czuję sporo złości i niechęci do ludzi, którzy w imię swoich być może nawet i słusznych dążeń potrafią zabić wspinacza. Tam wysoko nie ma przecież podziałów. Próżne żale.
Zamknięcie Elbrusa potraktowałem jak bodziec do przygotowywania z wielkim zapałem szczegółowej trasy wyprawy na Aconcaguę w przyszłym roku. Udało nam się kupić dosyć tanio bilety lotnicze, za co wielkie dzięki należą się moim braciom. Obecnie jesteśmy na etapie tworzenia szczegółowego planu, łącznie z listą sprzętu, który będzie potrzebny, jego wagą itp. Jak zwykle, nie wygląda to zbyt różowo i minął mi już początkowy śmiech na myśl o załadowaniu muła do 60 kilogramów. Teraz widzę, że nie dość, że wykorzystamy biedne zwierzę do końca, ale jeszcze sami poniesiemy całkiem ciężkie worki do Plaza de Mulas.
Do końca tygodnia zamknę listę sprzętu oraz plan zdobycia góry. Chcę, żeby był maksymalnie szczegółowy, łącznie ze wskazaniem, co znajdzie się w każdym z depozytów, ile trzeba będzie nieść na plecach każdego dnia itd. Na miejscu nie będzie czasu na zastanawianie się, zresztą na takiej wysokości umysł nie pracuje zbyt dobrze i wolę, żeby nasze skupiały się wyłącznie na walce o każdy metr.
Wkrótce też rozpoczniemy treningi dedykowane tej właśnie górze. Czasu jest sporo, ale chciałbym go wykorzystać możliwie najlepiej, żeby bez specjalnych problemów stanąć na szczycie.
Poza Aconcaguą zamierzamy zwiedzać północną część Argentyny, zmoczyć głowę w Iguazu, skakać na bungee w Salcie, patrzeć na Ocean Spokojny w Vin del Mar, tańczyć tango w Buenos Aires...
Kiedy myślę o tym, jak piękny, jak cudowny świat rozpoczyna się tuż za rogiem, mija mi wszelka złość.