Patrzę na deszcz za oknem i myślę, że to dobrze, że znów opadają liście. Lubię jesień, lubię rude kasztany, lubię wiatr i deszcz.
Jeszcze dwa tygodnie tej żenady, pławienia się w chlorze i ciekawskich, obmierzłych spojrzeń.
Wracam do biegania. A zimą wrócę w góry. Jeden rak się ostał.