środa, 1 lutego 2017

Nepal Solo Trekking 2017.

Za niecałe dwa miesiące wyruszam do Nepalu. Planuję przejść z Tumlingtaru do Makalu Base Camp, a potem na Sherpani Pass. Myślałem o tym, żeby dalej tą drogą zejść aż do lodowca Khumbu, ale ze względów bezpieczeństwa raczej wrócę po własnych śladach. Za przełęczą droga prowadzi przez dość uszczeliniony lodowiec, a w dodatku podobno trudno z orientacją.

Procedura załatwiania pozwoleń na "szczyty trekkingowe" trochę mnie zniechęca - nie mam czasu, by czekać przez 7 dni w Kathmandu na permit, a poza tym musiałbym zapłacić za niego tyle samo, co kilkuosobowa grupa, co jest kompletnym nieporozumieniem. Może wejdę na jakiś szczyt po polsku, zobaczymy.
Tymczasem jednak gorączkowo rozmyślam, co muszę kupić ze sprzętu, który straciłem na Alasce albo na który nie mogę już patrzeć. Chcę zmienić przede wszystkim "przeciwdeszczową" kurtkę, z którą byłem na Kilimanjaro, Mt Blanc, Elbrusie i Damavandzie, a która NIGDY nie była wodoszczelna i jedyną jej zaletą jest niska waga. Tylko góry i ja wiemy, ile razy cholernie w niej zmarzłem. Koniec!
Na razie kupiłem sobie tylko cudowny czekan i nie mogę się już doczekać chwili, w której będę mógł nim rąbać lód. Wiadomo, że jest to najpiękniejsze, co można robić w życiu.

Poza trekkingiem nepalskim planuję powrót na Mont Blanc w lipcu, o ile zaproszenie od Marty pozostanie aktualne. Wyjazd jest jeszcze dość mglisty, ale jeśli znów przyjdzie iść przez Gouter, to chcę wejść przy okazji na Dome du Gouter i Mt Blanc de Courmayeur, które znajdują się na liście 82 czterotysięczników UIAA. Skrycie żywię jednak nadzieję, że wejście będzie od strony schroniska Cosmique, co pozwoliłoby mi na przejście wymarzonej trasy przez Mont Blanc du Tacul i Mont Maudit.

Na pewno pojadę też na jakiś solowy hardcore, w sierpniu albo na jesieni. Rok zapowiada się więc pysznie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Prawisz o czekanie jak sztygar o kilofie :)co nie zmienia faktu ze nieustajco dobrze sie to czyta. powodzenia! Szymon

Anonimowy pisze...

fajne