wtorek, 22 lipca 2014

Denali 2015.

W ten weekend spotkałem się z przyjaciółmi u Tadka, w Górach Sowich, gdzie postawił swój dom. Tuż obok budynku stoi ścianka wspinaczkowa, na której w charakterze zabawy robiliśmy przymiarki. Dla moich stóp jest jeszcze za wcześnie, chociaż chodzę już sprawnie i wróciłem do biegania.
Weszliśmy na Wielką Sowę, Tadeusz poprowadził nas diretissimą przez jakieś chaszcze.
Omówiliśmy temat Denali i Krzysiek wreszcie się zdecydował jechać. Dla każdego z nas jest to jakieś wyrzeczenie, ale jednocześnie każdy (takie mam przynajmniej wrażenie) w jakiś sposób się przez ten wyjazd spełnia. Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że w największym stopniu jest to moja góra, mój plan, który realizujemy we trzech. Ale może to właśnie jest istota wspinaczki z kimś, partnerstwa par excellence? Ostatecznie trudno wyobrazić sobie kogoś, kto będzie miał takie same marzenia, w kim każda skała wywoła ten sam zachwyt i pragnienie, by się z nią zmierzyć. I nawet jeśli taka osoba by istniała, to czy to by nas nie zubożyło? Czasem warto jest pomóc przyjacielowi, partnerowi w realizacji jego celu, nawet jeśli nas on nie interesuje. Tylko w ten sposób możemy poszerzyć swoje horyzonty, dosłownie i w przenośni.

Założyłem blog o wyprawie:
http://mdenali2015.blogspot.com/

Autor robi przymiarkę do wschodniej Igły Sokolca.
Zdjęcie dzięki uprzejmości Krzyśka.

4 komentarze:

Unknown pisze...

Piotr mam wątpliwości, co to użytego przysłówka "Czasem" w twoim tekście. Mianowicie chodzi mi o " Czasem warto jest pomóc przyjacielowi".Ja osobiście uważam, że Przyjacielowi pomaga się zawsze i w każdej sytuacji . Przyjaźń nie zna i nie powinna znać " Czasem warto". Pomagać jest warto ! tym bardziej Przyjacielowi, gdyby było, inaczej przyjaźń nie różniłaby się od zwykłego koleżeństwa.

PS pisze...

Krzychu, moim zdaniem w przyjaźni jest miejsce na to, by iść różnymi ścieżkami. Czasem realizujesz swoje cele samemu, czasem kogoś do tego potrzebujesz, czasami wreszcie ktoś potrzebuje Ciebie. Dla mnie decyzja, by realizować coś, co dla mnie nie ma żadnego sensu, jest trudna do podjęcia z powodu mojego skrajnego racjonalizmu. Dlatego czasem nie warto realizować czegoś, co powoduje wewnętrzny sprzeciw - jako marnowanie czasu, sił, środków. I nie chodzi o odmowę pomocy, ale raczej o wybranie tego, co możesz robić z kimś wspólnie, co dla obu osób jest przyjemne, przynajmniej po części. A więc - jeśli planujesz udział w następnym Open'erze albo gokarty albo rowerową wyprawę po polskich drogach niebezpiecznego ruchu - to ja mówię od razu nie ;-)

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
PS pisze...

Krychu mam wrażenie, że piszemy w istocie o tym samym: mi nie chodzi o odmowę pomocy i Ty też o tym wspominasz. Przepłynięcie oceanów to był mój plan na "po wspinaczce", więc nie bądź taki prędki w mówieniu >NIE< ;-)